Zamek w Czersku

Gdy zastanawialiśmy się nad szybką wycieczką w ciekawe miejsce w Warszawie lub okolicach do głowy wpadł pomysł, żeby odwiedzić zamek w Czersku. Początkowo wydawało się nam to mało ciekawe – sprawdziliśmy jak to wygląda na zdjęciach, co tam można robić i co jest oprócz zamku w tej miejscowości – teoretycznie poza tą budowlą nie ma nic innego. Stwierdziliśmy jednak, że raz kozie śmierć, najwyżej okaże się że wieje nudą 🙂 Zamek w Czersku był dla nas ciekawy, a pobyt okazał się bardzo udany, ale o tym za chwilę…

Jak dotrzeć na zamek w Czersku?

Zamek w Czersku nie jest daleko – z Ursynowa raptem 25 km – 40 minut spokojnej jazdy, problem tylko taki, że jedzie się ciągle przez jakieś tereny zabudowane. Normalnej szosy jest może na 5 minut. Nie przeszkadza to jednak – po drodze widać stare koryto Wisły i widoki momentami są malownicze.

Na miejscu nie ma problemu z zaparkowaniem – jest niewielki rynek, przy którym można zostawić samochód i nie ma opłat za parking. Stąd do zamku idzie się kilka minut, przechodząc obok kościoła – Parafii Przemienienia Pańskiego.

Bilety

Bilety wstępu są dość tanie – 8 zł normalny, 5 zł ulgowy – nie ma ograniczenia czasowego, poza tym, że trzeba się zmieścić w godzinach otwarcia:

  • styczeń-luty, wtorek-niedziela godz. 8.00-15.00 (poniedziałki nieczynne)
  • marzec, godz. 8.00-17.00
  • kwiecień, godz. 8.00-18.00
  • maj-sierpień, godz. 8.00-20.00
  • wrzesień, godz. 8.00-19.00
  • październik, godz. 8.00-17.00
  • listopad-grudzień, godz. 8.00-15.00 (poniedziałki nieczynne)

Atrakcje na miejscu

Zaraz obok kasy jest sklepik z pamiątkami a niedaleko bramy wejściowej przenośne toalety. Już z tego miejsca widać zamek w pełnej okazałości.

Na zamkowy dziedziniec prowadzi mostek, a stojąc na nim można już w tym miejscu podziwiać panoramę dawnej doliny Wisły. 

Weszliśmy na dziedziniec i okazało się, że akurat jest coś w rodzaju rycerskiego pikniku z namiotami, w których można było kupić różne niby średniowieczne smakołyki, napoje, doskonały cydr gruszkowy za 11 zł za dużą butelkę, a można też było napić się świeżego prosto z beczki. Można też coś było przekąsić – były wszelkie grillowane standardy (kiełbasy itp.), pajda ze smalcem i różne miody.

Dzieciaki skorzystały z ogrodzonego „ringu”, na którym można było za 5 zł walczyć między sobą 

Była także „zbrojownia”, w której przesympatyczni ludzie pozwalali przymierzać zbroje i oglądać różnego rodzaju średniowieczne miecze i inne gadżety.

Największa jednak atrakcja to genialne widoki z dwóch baszt, na które można się było wspiąć po stromych schodach. W jednej z baszt można było zobaczyć średniowieczne łoże, zagrać w dawne gry i porozmawiać o zwyczajach.

Jest to też chyba jedno z niewielu tego typu miejsc, gdzie bez problemu można wejść z psem i ma on gdzie pobiegać – jak byliśmy, sporo osób było ze swoimi futrzanymi przyjaciółmi.

Sporo osób dociera tu rowerami – w sumie odległość nie jest zbyt duża na taką wycieczkę.

Podsumowanie – czy warto?

Pomimo, że jadąc do Czerska mieliśmy wątpliwości, czy nie będziemy się nudzić, na miejscu okazało się, że dodatkowe atrakcje zajęły nas na tyle, że spędziliśmy tam prawie 3 godziny – byliśmy naprawdę miło zaskoczeni. Zakładam, że bez tego pikniku byłoby trochę gorzej, ale myślę, że widoki rekompensują dojazd.

Skomentuj