Muzeum Świat Iluzji w Warszawie

Muzeum Świat Iluzji to miejsce, na które natrafiłem przypadkowo. Początkowo nie zapowiadało się jakoś wystrzałowo, ale pomyślałem, że „dam szansę”. W końcu mamy już Centrum Nauki Kopernik, które opisywałem wcześniej i przyznam, że wybraliśmy się z lekką niepewnością. Finalnie wypad był bardzo udany, ale o tym dalej 🙂

Lokalizacja

Świat Iluzji mieści się dosłownie przy samym Rynku Starego Miasta. Można dojechać metrem do stacji Ratusz Arsenał i zrobić sobie 10-minutowy spacer. Można też zamiast spaceru podjechać jeden przystanek tramwajem z metra do Zamku Królewskiego. Inna opcja to dojazd tramwajem lub autobusem pod sam Zamek. Możliwości jest bardzo wiele, a kursują tu tramwaje 4, 13, 20, 23, 26 i autobusy 160 i 190. 

Akurat trafiliśmy w okres przedświąteczny – iluminacje, tłumy ludzi, lodowisko pośrodku rynku, masa samochodów… Udało nam się przedrzeć do bramy, w której mieści się Muzeum na pierwszym piętrze kamienicy. W życiu byśmy tu nie trafili, jakbyśmy nie mieli dokładnego adresu. Być może przez te tłumy ludzi, ale musieliśmy się dobrze rozglądać, żeby zauważyć baner i numer budynku 21. 

Bilety

Polecam kupienie biletów wcześniej przez stronę internetową. Wejście jest na konkretną godzinę. Może być tak, że rano jest pełno dostępnych miejsc, a dwie godziny przed przyjściem nie ma ich już wcale.

Atrakcje

Po wejściu na 1. piętro z lewej mamy szatnię, gdzie możemy zostawić kurtki, z prawej jest recepcja i sklepik. Panie obsługujące są bardzo miłe i pomocne. Dodatkowo na początku naszego zwiedzania podchodziły co chwila, żeby nam pomóc i objaśnić co widzimy.

W sklepiku można kupić koszulki, przeróżne gry i zabawki związane z tematyką Muzeum. Ciekawym pomysłem na pamiątkę są Magic Boxy w kilku opcjach. Jest to pudełko z grami i zabawkami. Na przykład największy box zawiera:

  • Gra karciana Uno
  • Lampka 3D
  • Ptaszek balansujący
  • Moving picture
  • Mesh squish
  • Poduszka pierdziuszka
  • Kostka Rubika
  • Gra planszowa Łowcy kryształów, Avatar, bierki

Po wizycie w sklepiku można w końcu wejść do pierwszej sali, w której mamy kilka instalacji na rozgrzewkę. Pomyśleliśmy wtedy, że słabo to wygląda i pewnie lepiej nie będzie, a z „Kopernikiem” to miejsce nie ma szans. I to było nasze duże zaskoczenie (o czym dalej). 

Mamy tu:

  • krzesło w dwóch częściach, które widziane z odpowiedniego (i zaznaczonego na podłodze naklejką miejsca) sprawia wrażenie, że wisi w powietrzu
  • sekretną skrzynię (można do niej wejść i wystawić głowę, która wygląda jakby leżała na talerzu)
  • rekina, który wygląda baaardzo realistycznie :-).

Dalej jest kominek, nad którym wisi obraz „3D” zmieniający się wraz z kątem patrzenia. Obok jest wspaniały namalowany na ścianie fortepian. Jeśli patrzymy z odpowiedniego miejsca na osobę siedzącą na krzesełku, jest wrażenie, jakby grała na prawdziwym instrumencie.

Przechodzimy do korytarza, gdzie są przeróżne instalacje pokazujące nam, jak niedoskonały jest nasz mózg. Hologramy, obrazy i pokoje luster – tu przyznam, że spędziliśmy dłuższą chwilę robiąc sobie świetne zdjęcia. Szczególnie tam, gdzie po włożeniu głowy do otworu w ścianie myśleliśmy, że jesteśmy w Matrixie :-).

Po drodze były kolejne iluzje, krzywe lustra i wiele innych szalenie ciekawych złudzeń. Kolejnym szokiem dla nas był „Pokój Amesa”. To nieprawdopodobne, że w dwóch rogach pomieszczenia wyglądałem jakbym był karłem albo olbrzymem. Warto zobaczyć samemu i się przekonać, że to działa :-).

Zaraz obok jest pochyły pokój, w którym mój błędnik lekko zwariował. Ciężko było przejść po podłodze bez dziwnego wrażenia że coś jest nie tak.

Atrakcją, która spowodowała totalną dewastację mojego błędnika był Tunel Vortex. Na planszy informacyjnej jest napisane, że małe dzieci nie powinny tam wchodzić. Myślę że ogólnie jest to ryzykowne dla osób wrażliwych na ruch, intesywnie zmieniające się światło i utratę orientacji. Trzeba przejść na drugą stronę tunelu, co nie wydaje się takie łatwe. W połowie trasy mamy poczucie, jakby kładka się obracała i trzeba się trzymać barierki (przynajmniej tak się wydaje :-)). Po wyjściu z tunelu byliśmy zaskoczeni, jak może oszaleć mózg, chociaż to była tylko animacja działająca na wzrok.

Jak już ochłoniemy po wyjściu z tunelu, możemy przejść do dwóch ostatnich pomieszczeń. Jedno większe z ciekawymi atrakcjami, drugie mniejsze, z wielokolorowym oświetleniem. Tu możemy na ścianie w bardzo ciekawy sposób zobaczyć swoją sylwetkę.

W większym pomieszczeniu jest mnóstwo plansz ze złudzeniami optycznymi, ale też interaktywnych instalacji. Jedną z nich (i chyba jedną z najciekawszych) jest kalejdoskop. Można zajrzeć z dwóch stron i widzimy się wzajemnie w odbiciach wielu luster.

Drugą bardzo ciekawą instalacją jest zestaw ażurowych luster – jeżeli usiądą dwie osoby naprzeciwko siebie, widzą swoje twarze wzajemnie „wymieszane”. Oczywiście trzeba odpowiednio dopasować kąt patrzenia i wysokość.

W tej (niestety) ostatniej sali jest sporo innych atrakcji, które zamieszczam w galerii. Stąd już można wyjść korytarzem z powrotem do sklepiku i zrobić drobne zakupy.

Podsumowanie – czy warto?

Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Warto, żeby zobaczyć i przekonać się na własnej skórze jak niedoskonały jest ludzki mózg. Miałem na początku wątpliwości, czy te 90 zł (bilet rodzinny 2+3) to nie była strata pieniędzy. Po zobaczeniu zaledwie części Muzeum, moje obawy zniknęły bardzo szybko.

Muzeum Świat Iluzji nie jest wielkie, ale natężenie rozmaitych efektów i złudzeń jest na tyle intensywne, że spokojnie wystarczy na godzinę zwiedzania. W sumie teoretycznie na tyle kupujemy bilet. W galerii jest ponad setka zdjęć, które nie oddają tego, jak to wygląda w środku. Może jednak chociaż trochę pokażą, że są bardzo ciekawe eksponaty, których nie zobaczycie nigdzie indziej.

Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego wpisu będziecie wiedzieli jak trafić i jak wygląda to miejsce. Sami oczywiście ocenicie, czy warto przyjść. Polecam i gratuluję organizatorom pomysłowości i zaangażowania 🙂

Skomentuj